wtorek, 25 września 2012

kawa z mlekiem



Dość niechlujnie ścieram rozsypany cukier,

co też mi przyszło do głowy, by słodzić dziś kawę?
Czy osłodzić chciałam sobie gorycz codzienności?
Nie lubię cukru, lubię ten gorzki smak,
lekko tylko złagodzony mlekiem,
by móc przełknąć kolejny dzień.



piątek, 21 września 2012

milcz!


-Mogę Ci obiecać, że..
-Cicho!
-O co Ci chodzi?!
-Nic mi nie obiecuj, skoro i tak słowa nie dotrzymasz.
-Czemu nie wierzysz, że..
-Cicho już bądź! Nie wierzę w nic, co wychodzi z ust faceta.
-Ktoś złamał Ci serce, ale ja sprawię, że znów uwierzysz..
-Mówiłam, żebyś był cicho i nic nie obiecywał! Nie chcę wierzyć, bo później to boli - te niespełnione obietnice, utrata wiary.. to naprawdę boli, więc proszę Cię, milcz już!


poniedziałek, 17 września 2012

decyzyjny chaos


Nie? Tak! Tak? Nie! Mętlik w głowie. Wkradł się chaos. Nawiedzają mnie myśli, które wydają się być nie do okiełznania. I mogę biec.. daleko, nie oglądać się za siebie, ale przed sobą nie ucieknę. Nie uniknę podjęcia decyzji, nie uniknę tego, że będę musiała wybierać. I wciąż zastanawiam się po co mi to było? W moje uporządkowane, wysprzątane od niepotrzebnych myśli i emocjonalnych rozterek życie, wkradł się znowu bałagan. Nadwrażliwość to zdecydowanie mój wróg. Gdzie utraciłam swój egoizm, kiedy zdążyłam ściągnąć rękawice bokserskie? Ogłoszenie oficjalne: jestem słaba! Słaba jak trzcina, która przy mocniejszym podmuchu wiatru, po prostu się łamie. I mogę sobie powtarzać, że nie interesuje mnie nikt i nic, a przyjdzie co do czego, to nie umiem być obojętna – tego w szkole nie uczyli. I co dalej? Co teraz? Boję się! Nie chcę, nie mogę, nie potrafię. Jeszcze za wcześnie, jeszcze nie teraz! To dzieje się za szybko, ja nie nadążam.. wszystko nie tak. To nie ma szans, to nie może się udać. Poza tym dobrze jest tak jak jest, więc po co coś zmieniać, znowu. Dopiero dokonałam rewolucji w swoim życiu. Owszem, na lepszą, lecz tym razem czuję, że to skok w przepaść i nie wyjdę z tego cało. Kto nie ryzykuje, ten nie żyje, tak? Ryzykiem nie będzie zaryzykować, ryzykiem będzie zrezygnować. Tylko pytanie teraz z czego? Właściwie to sama nie wiem, nic już nie wiem. Czuję, że to co piszę kompletnie jest pozbawione sensu. Nie myślę, to pewne. Racjonalne myślenie mnie opuściło i nawet nie zdążyłam spostrzec kiedy machało mi na do widzenia, drwiąc ze mnie podstępnie. Nie czas na racjonalność, to zbrodnia emocje tłumić – kiedyś w to wierzyłam, teraz myślę, że powinnam jednak dobrze wszystko przeanalizować. Nie mogę popełnić błędu. Nie mogę utracić znowu siebie, ale przy tym nie chcę też nikogo ranić – odwieczny problem, nas, męczenników.  Ale.. czy aby na pewno utraciłabym siebie? A może nie? A może nawet zyskałabym dużo, dużo więcej, a jeśli nie? Jeśli znowu się pomylę? Życie nasze budowane jest na błędach, ale czy nie zasłużyłam na małą przerwę od takich paranoi? Błagam, tylko na chwilę, usiądę sobie i odpocznę. Potrzebuję czasu i jakiejś ławki w parku.




Wrześniu! Przeklinam Cię! Znowu mi to robisz!

piątek, 14 września 2012

uniesienie


postradać zmysły,
zapomnieć się..
nie myśleć,
nic nie myśleć,
jak ogień,
rozgrzewać i
płonąć


po prostu chłonąć,
Ciebie,
teraz,
już,
tylko chwilę,
nienamacalną chwilę
..nie dłużej.

środa, 12 września 2012

cofnąć czas


Czasem "Marzę o cofnięciu czasu. Chciałabym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku." 
Chciałabym móc postąpić inaczej. Wiedząc to co dzisiaj wiem, niektóre decyzje w moim życiu byłyby inne. Wypowiedziałabym tych wiele przemilczanych słów, a znowu innymi razy po prostu ugryzłabym się w język, zastanowiłabym się kilka razy, zanim bym pochopnie skoczyła w przepaść, a co najważniejsze.. nie zapomniałabym o wartościach, które są dla mnie ważne.

I obiecuję, nie Wam, ale sobie samej, że już nie zapomnę, nie zapomnę o tym, że mam prawo do szczęścia, że nie muszę godzić się na coś, co sprawia, że życie wydaje się być tylko bezcelową wędrówką. Bo tak nie jest. Jesteśmy, żyjemy w jakimś celu, każdy go ma.. ja swój odnalazłam i nie zamierzam go już spuścić z wzroku. Mam zamiar iść przez życie z podniesionym czołem. Pewnie nieraz jeszcze się zawiodę, zwątpię.. to normalne. Jednak piszę to również dlatego, by móc sobie później przypomnieć, że nie chcę, już nigdy więcej nie chcę tracić czasu, na coś co nie jest tego warte.



Zbyt wiele go już zmarnowałam. Czy tkwiłam w tym, bo się bałam? A może naprawdę wierzyłam, że wszystko się ułoży? Sama nie wiem. Nie potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie. Dziwię się samej sobie. Gdzie, kiedy zgubiłam szacunek do samej siebie? Teraz kiedy wszystko się zmieniło, zmieniło się na lepsze, wiem, że powinnam była wcześniej przestać się bać, wcześniej przejrzeć na oczy. Nikt nie odda mi tamtych dni, tygodni, miesięcy, przez które tylko czekałam, bądź toczyłam walkę z wiatrakami, tracąc przy tym siebie i marnując wiele pięknych chwil. Przez 2 lata tylko istniałam, kiedy "prawdziwe" życie toczyło się gdzieś obok mnie. I właśnie teraz, kiedy jestem szczęśliwa, kiedy w końcu czuję się dobrze ze sobą, nachodzą mnie takie myśli.. że gdybym tylko odważyła się wcześniej, gdybym się nie łudziła i nie żyła w jakimś chorym przeświadczeniu, że "tak widocznie musi być i że najwidoczniej tylko na taki beznadziejny los zasługuję" już dawno mogłabym, tak jak dziś, cieszyć się życiem i doceniać każdą chwilę. Wiem, nie ma co gdybać, gdyż pytanie: "co by było gdyby..?" i tak zostanie bez odpowiedzi. Po takim pytaniu brzmi tylko cisza. I nic. Nic nie można z tym zrobić. Nic nie zdziałamy. Nic się nie zmieni. Pozostanie tylko głucha cisza.

"Mówią, zanim zapragniesz cofnąć czas, zastanów się nad tym, czy to właśnie przykrym doświadczeniom nie zawdzięczasz tego, kim dzisiaj jesteś.." I tylko dlatego, że rzeczywiście to kim dziś jestem "zawdzięczam" wszystkim przykrością, przez które musiałam przejść, nie żałuję. Trudno.. Może i straciłam cenny czas, ale jestem bogatsza o bagaż doświadczeń i wiem jakich błędów nie popełniać. Człowiek uczy się na błędach, czyż nie? I ja lekcje odrobiłam. Wyciągnęłam wnioski.

Upadałam nieraz, jednak za każdym razem gdy się podnosiłam, podnosiłam się silniejsza. Staczałam się, tonęłam, ale potrafiłam w tych głębinach odnaleźć drogę powrotną. To jaka jestem, to konsekwencja tego, jak często i o co walczyć musiałam. I choć początkowo walka toczyła się o coś zupełnie innego, to w rezultacie wygrałam, wygrałam walkę o siebie. I zdaję sobie sprawę z tego, że jeszcze niejedna przede mną.. ale przecież "Sekret tkwi w tym by się nie poddać".

niedziela, 9 września 2012

odeszła


trzasnęły drzwi,
bez zbędnych pożegnań,
odeszła,
mówili na nią bezradność,
zostawiła mnie,
jestem wolna..

czwartek, 6 września 2012

nie bój się, zmieniaj!




Paradoks polega na tym, że choć bardzo chcesz, to nie potrafisz. Nie potrafisz nic zmienić, dlatego że przytłacza Cię zbyt wiele myśli, które paraliżują Cię i hamują, jednocześnie nie pozwalając ruszyć z miejsca. Tkwisz w tym samym punkcie, choć wiesz, że prowadzi donikąd. I nie możesz z tym zrobić nic. To tak jak wtedy, gdy choć bardzo chce Ci się krzyczeć, milczysz.


Choć słowo zmiana wzbudza w Tobie poczucie lęku i obawę, Ty nie możesz ze względu na strach godzić się na to co podtyka los. Mylne poczucie bezpieczeństwa z czasem zacznie Cię przytłaczać. Nie pozwól by ktoś podejmował decyzję za Ciebie, sam jesteś odpowiedzialny za swoje życie. Teraz i tu!


Czujesz się czasem jak mały robak zdeptany przez jakiegoś wielkoluda? Przez kogoś przez kogo wydaje Ci się, że nie znaczysz nic? Czujesz, że nie ma w Tobie nic szczególnego, żadnych wartości i że jesteś nikim? To nieprawda ! Nigdy, przenigdy w to nie wierz! I choć „wielkoludy” będą próbowały Ci wmawiać, że jest inaczej, Tobie nie wolno (!!) im wierzyć. Nie ma ludzi idealnych, ale każdy z nas na swój sposób jest osobą wyjątkową, osobą, która ma dużo do zaoferowania. Jeśli ktoś tego nie zauważa, to po prostu nie jest wart Twojej obecności. Tyle.

poniedziałek, 3 września 2012

- zmień myślenie


Kiedy wszystko idzie dobrze, to musi się w końcu coś spie*dolić ! Z przykrością stwierdzam, że Sekret nie działa. Nie tak miało być, a ja nie mam planu B. Potrzebowałam tej pracy, cóż..

..ale przecież jakoś to będzie, jakoś dam radę, JAKOŚ się wszystko ułoży.. no i nie ma rzeczy niemożliwych, nie ma sytuacji bez wyjścia i nigdy nie jest tak źle, a żeby nie mogło być gorzej.. a "jeśli myślisz, że nie możesz nic zmienić - zmień myślenie!"

Poradzę sobie, poradzę sobie, poradzę sobie choćby nie wiem co ! Jednak póki co mam problem. Mimo to uważam, że problemy są po to, żeby je rozwiązywać, a nie po to, żeby nas złamać i żebyśmy się poddali. Ja nie mam zamiaru się poddać i odpuścić. Nie teraz, nie kiedy życie znowu nabrało kolorów i sensu.